Przyobleczeni w Chrystusa

 

 

Chrześcijanie zbyt często zostają pochłonięci zewnętrznymi aspektami życia, jak mówi Mateusz 6,31-33: „Co na siebie założę?” Czym się przyodzieję?” Podczas gdy sprawą większej wagi jest: „Czy jestem przyodziany w Chrystusa?”

Czy wiem, jak ubrać się w Chrystusa i zamanifestować Ducha Chrystusowego w każdych okolicznościach? Czy wiem, jak poddać się woli Bożej, aby wola mojego „ja” została ukrzyżowana? Czy codziennie „zakładam na siebie” Chrystusa, umieszczając Go na tronie woli mojego serca, aby Jego Boska moc mogła zmienić, ujarzmić i ocalić mnie od służenia mojemu „ja”, w moim wnętrzu? Wnętrzu będącym moimi myślami, uczuciami, emocjami, gustami, pragnieniami. Potrzebujemy Chrystusa zamieszkującego wewnątrz nas. Bóg pracuje od wewnątrz na zewnątrz. Musimy nauczyć się wewnętrznego poddawania naszych myśli, uczuć i słów Duchowi Świętemu, żeby wpływał na nasz umysł tak, aby Chrystus mógł najpierw przyozdobić nas w niezbędny wewnętrzny strój Swojej wiary i cnoty! Właściwe zrozumienie tej kwestii jest fundamentem naszego życia w Chrystusie. Jest to wspólnota i duchowa łączność z Chrystusem przez cały czas, aby On mógł nas prowadzić. Jest to zakładanie na siebie, w naszym życiu, zalet z drabiny Piotra, wymienionych w określonym porządku, co przygotowuje chrześcijanina na otrzymanie ubioru zewnętrznego. 2Piotra 1,5 mówi (BG): „Przydajcie do wiary waszej cnotę” (moc uzdalniającą do posłuszeństwa). Czyż zewnętrzną szatą Chrystusa nie jest moc do życia w posłuszeństwie? Tak, szata Jego sprawiedliwości świadczy o zmianie w naszym charakterze i temperamencie. Pokazuje, że odeszliśmy od grzeszności i służenia własnemu „ja” do świętości, aby służyć Bogu. Te cechy charakteru muszą stać się codzienną rzeczywistością, działającą dogłębnie, powodującą zmianę w naszym chrześcijańskim doświadczeniu, wybawiając nas już teraz od służenia samolubstwu. W praktyce jest to odwróceniem się od irytacji w stosunku do współmałżonka, czy dzieci lub od niechrześcijańskiego stylu ubierania się. Musimy doświadczyć wewnętrznej zależności i poddania się, zanim będziemy mogli zrobić krok na następny szczebel drabiny Piotra i otrzymać poznanie, powściągliwość, a potem wytrwałość i w końcu pobożność. Czy posiadamy te dwie pierwsze cnoty? To właśnie zapewnianie sobie tej szaty sprawiedliwości, najpierw wewnętrznie, jest tym, w co powinniśmy włożyć najwięcej wysiłku w naszym chrześcijańskim marszu. To przyobleczenie się w Pana Jezusa Chrystusa (Rzym. 13,14) musi być odzieniem, które bezwarunkowo zapewniamy sobie każdego dnia. Następnie musimy zdobyć doświadczenie ciągłego utrzymywania go, abyśmy nie zostali znalezieni przed całym światem pozbawionymi zamieszkującego wewnątrz Chrystusa.

 

SKROMNOŚĆ

 

Skromność jest pierwszą charakterystyczną cechą chrześcijańskiego ubioru, na którą chciałabym wskazać. Skromność jest byciem tak uległym w Bożych rękach, że kiedy wola Boża i moja egoistyczna wola są ze sobą w sprzeczności, ja powiem sobie „nie”, aby na Bożą wolę odpowiedzieć „tak”. Wszystkie moje siły skieruję na to, aby za łaską Bożą postąpić w ten sposób, niezależnie od tego, jak bardzo byłoby to krzyżujące dla mojego „ja”. Znajdę w tym szczęście, jakiego wcześniej nie znałam. Odłożymy na bok wszystkie opinie, przyzwyczajenia lub ulubione części garderoby, abyśmy mogli pozostać przyodzianymi w Chrystusa. Musimy odkładać na bok nasze własne „ja” chętnie i zdecydowanie w każdych okolicznościach, a nie tylko wówczas, gdy jest to dla nas wygodne i odpowiada naszym uczuciom i naszej woli. Ale w jaki sposób mogę uzyskać taką stanowczość, zdecydowanie i samokontrolę? Poprzez umieszczenie siebie w Bożych rękach, poprzez wierne i regularne spędzanie tych porannych godzin u stóp Jezusa. Poprzez duchową łączność z Bogiem i poprzez czynienie Jego woli. Wówczas On może odziać nas Swoją Boską naturą, zastępując nasze szaty egoizmu świętością.

Musimy współpracować w tym procesie przyodziewania się w Chrystusa tak samo, jak małe dziecko musi współpracować ze swoimi rodzicami, aby należycie ubrać się rano. W rzeczywistości jesteśmy zależni od pomocy Chrystusa w dokonywaniu tych dobrych uczynków właśnie tak samo, jak dziecko zależne jest od rodzica, który we właściwy sposób ubiera go w jego fizyczne ubrania. Zauważycie, że Bóg zawsze działa od wewnątrz na zewnątrz. Wewnętrzna skromność serca (poddanie myśli i słów Chrystusowi) poprzedza prawdziwą zewnętrzną, trwałą skromność (uczynki i działanie). Musimy nauczyć się poddawać naszą wolę Bogu, a wtedy staniemy się chętni, aby poddać Jego kontroli również nasz zewnętrzny strój. Wówczas posiądziecie niebiańską skromność i będziecie wykonywać wolę Chrystusa nie tylko w kwestii ubioru, ale również we wszystkim, co obecnie czynicie, mówicie i myślicie.

 

LIŚCIE FIGOWE

 

Jeżeli prawdziwa skromność jest tym właśnie życiem Chrystusa, zastępującym moją nagość niesprawiedliwości, kiedy decyduję się odłożyć na bok swoje własne „ja” i przyjmuję Chrystusową wolę, siłę, mądrość, bezinteresowność, czystość, posłuszeństwo itd., to co w takim razie jest imitacją odzienia Chrystusowego? Liście figowe, oczywiście! Uczynione przez człowieka odzienie z liści figowych jest argumentem lub usprawiedliwieniem tego, że człowiek może być nieposłuszny. Jest to zrzucanie winy na innych lub na okoliczności. Usprawiedliwia nieposłuszeństwo, a przy tym zaprzecza temu, że człowiek znajduje się w stanie nagości. Jest to odzienie własnego „ja”. Cóż za kontrast! Czy nie jest to tym, co uczynili Adam i Ewa jako substytut w celu przykrycia swojej nagości nieposłuszeństwa? Aby zaprzeczyć swojemu nieposłuszeństwu i usprawiedliwić je? Tak! Kiedy zgrzeszyli (okazali nieposłuszeństwo), w tym momencie ich życie stało się życiem według własnego „ja”. Ich uczynki stały się niezależne od Chrystusa. Utracili Chrystusową szatę światłości lub... szatę dobrych uczynków. Wybrali podążanie za swoim „ja”. W efekcie oddzielili się w ten sposób od Boga.

Jako dzieci Adama czynimy właśnie w ten sposób! Kiedy żyjemy na swój własny sposób lub, gdy nosimy takie ubrania, jakie chcemy, bez pytania Boga o radę z obawy, że On może odpowiedzieć nam „nie”, to wówczas nie jesteśmy w Chrystusie, ale żyjemy według naszego „ja”, czyż nie tak? Bóg nie może przykryć nieposłuszeństwa. Chrystus musi wtedy odejść po cichu, zabierając ze sobą szatę Swojej sprawiedliwości i światłości. Wówczas człowiek, widząc i odczuwając swoją nagość, nie chce wyznać swojego błędu, dlatego sporządza okrycie z figowych liści, które są argumentem i wymówką użytą dla usprawiedliwienia nieposłuszeństwa. Bóg nie chce, aby nasze grzechy były przykryte, ale raczej pragnie oczyścić nas od naszych grzechów, zmyć je i ponownie uczynić nas sprawiedliwymi w Nim. Zauważ, że odzienie uczynione przez nas samych przykrywa i usprawiedliwia nieposłuszeństwo, ale odzienie Boże wymaga wyznania, porzucenia i oczyszczenia od niesprawiedliwości w słowach i czynach. Kiedy współpracujemy i wykonujemy wolę Chrystusa ufając Mu, wówczas Chrystus może zastąpić naszą niesprawiedliwość Swoją sprawiedliwością. Zobaczcie, jak potrzebne jest to, abyśmy współpracowali z Bogiem. Czy zamiast zachowywania niebezpiecznych, pretensjonalnych liści figowych, będących wynikiem naszej własnej inwencji, nie chcecie raczej, aby Bóg przyodział was w piękno Swojej Świętości? Musimy wtedy skierować wszelkie nasze siły na to, aby wybrać pozostawanie w Chrystusie i współpracować z Bogiem, żeby pomógł nam zamienić nasze szaty własnego „ja” na szaty Chrystusa.

„Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem” (1Piotra 3,3-4).

Mówiąc praktycznie, naszymi figowymi liśćmi (zewnętrzną ozdobą) może być nasze „Ja nie chcę zmieniać” mojego stylu ubierania się lub „Ja nie mogę” z jakiegokolwiek powodu. Te myśli przedstawiają po prostu nasze obecne uczucia i gusty w tej kwestii, niezależne od poznania woli Bożej dla każdego z nas. Czy Bóg wymagałby od nas posłuszeństwa, gdyby nie było to dla nas możliwe? W rzeczywistości jest tak, że kiedy idziemy za tymi właśnie myślami i uczuciami, że nie mogę, albo, że nie będę... bez uprzedniego zasięgnięcia rady u Boga, wykazujemy wówczas naszą niezależność od Boga, tak właśnie, jak chciał tego dla nas szatan. Kiedy dostrzeżemy te fakty i umieścimy naszą wolę po stronie Chrystusa, aby chodzić Jego drogami, wówczas możemy wzywać naszego Zbawiciela, aby uwolnił nas od naszych opornych, niezależnych uczuć i gustów, których doświadczamy, a skierował ku zmianom w naszym stylu ubierania się. Chrystus wówczas włoży w nas to nowe serce, to nowe pragnienie ubierania się ku Jego czci i chwale. Kiedy wybierzemy pozostawanie w łączności z Bogiem i działanie według zasad, aby czynić to, co dobre, wówczas, prędzej czy później, nawet nasze upodobania, uczucia i myśli zmienią się. Do nas należy wołanie do Boga i współpraca w czynieniu dobra, aby Bóg mógł pracować wewnątrz nas. A najważniejsze jest to, że musimy wiedzieć i doświadczyć tego, że najszczęśliwsi jesteśmy wtedy, gdy czynimy wolę Bożą. Łagodny i cichy duch jest tym, co powoduje poddanie własnego „ja” i nakierowuje jego wolę i wysiłki w kierunku objawionej woli Bożej w naszym wewnętrznym człowieku. Bóg jest Stwórcą. Jedynie niebiańską łaskę możemy wysławiać za zmianę, jaka się w nas dokonuje. Wtedy możemy być zadowoleni, że jeszcze jedna ścieżka naszego życia znalazła się we władaniu Chrystusa. Kiedy postępujemy coraz bliżej, w kierunku pełnego poddania w naszym życiu wszystkiego pod panowanie Chrystusa, przygotowujemy się wówczas na przyjęcie pełnej szaty Jego sprawiedliwości.

 

SPRZENIEWIERZENIE

 

Przypominam sobie, kiedy Bóg wezwał mnie do wyższego stopnia skromności w moim ubiorze. Wymagało to ode mnie zmiany. Najpierw Bóg włożył we mnie silne pragnienie ubierania się bardziej kobieco. Kiedy współpracowałam w tej zmianie ubioru, Bóg zaczął wskazywać ubrania, które musiały zostać usunięte. On chciał, abym zrezygnowała z moich szortów, krótkich spódnic, ubrań wydekoltowanych, bardziej obcisłych, mojego ulubionego dwuczęściowego kostiumu kąpielowego, a później również i innych niestosownych ubrań odsłaniających moją sylwetkę. Moje wewnętrzne sumienie było w stanie wojny, kłócąc się o to, co lubię, a czego nie lubię. Sprzeczne emocje raz mówiły, żeby odłożyć te wszystkie ubrania, a za innym razem, żeby trwać przy ulubionych elementach mojej garderoby. Cóż za walka następowała niekiedy w moim wnętrzu. Bóg łaskawie podarował mi trochę czasu i swobody, abym mogła podjąć decyzję, kierując się wolną wolą. Bóg nie zmusza, ale też nie pozostawia nas w nieświadomości.

On zaczął mnie również uczyć, dlaczego te ubrania nie są skromne dla dzieci lub kobiet wyznających pobożność. Bóg wskazał na sprzeniewierzenie, jako na przeszkodę zarówno dla mężczyzn jak i dla kobiet znajdujących się wokół mnie. Te ubrania były dla niektórych zachętą, aby zachować niewłaściwy styl, ponieważ przyjmowali je jako właściwy. W niektórych kobietach może on wzbudzać zazdrość i spowodować, że będą patrzeć z zawiścią. W mężczyznach może pobudzać ich niskie namiętności. Ponieważ byłam w tym momencie chrześcijanką (naśladowczynią Chrystusa), powinnam być wyczulona i stronić od ubierania się w ten sposób, nie czynić tego nigdy więcej. Bóg mógł włożyć we mnie tą wrażliwość i zmienić moje upodobania, jeśli Mu na to pozwolę. Nie mogłam być już dłużej narzędziem odwracającym uwagę innych osób lub ich myśli od Boga i kierowania ich ku rzeczom przyziemnym i zmysłowym. Czy byłam chętna, aby odłożyć na bok upodobania mojego „ja”, które nabyłam w świecie? Kiedykolwiek zakładałam na siebie te kontrowersyjne bluzki lub spodnie, Bóg czynił mnie świadomą prawd, których mnie nauczał. Bóg dał wystarczające, opatrznościowe świadectwo, że te konkretne ubrania są sprzeniewierzeniem. W stosunkowo krótkim czasie przyznałam rację, będąc przekonaną o tym, że Boża droga jest najlepsza dla mnie i dla innych. Podstawową sprawą było to, czy pójdę za Chrystusem. I wtedy Bóg przyodział moje wnętrze w duchowe zadowolenie i pokój. Chrystus ma moc zmienić nas, ale tylko wówczas, kiedy z Nim współpracujemy.

A teraz drogie panie, wobec sprzeniewierzenia nie chcemy zamieniać naszego stylu ubierania się od zbyt obcisłego i zbyt małego w drugą skrajność – ubioru luźnego, niestarannego, nieczystego lub nieatrakcyjnego. To również Bogu się nie podoba. Te zmiany w kierunku większej skromności i czystości nie wykluczają smaku, porządku i właściwego dopasowania stroju. Musimy odnaleźć i utrzymać równowagę, jeśli chcemy podobać się Bogu. Kiedy dostrzegłam swoją odpowiedzialność w tej kwestii, wzbudziło to we mnie grozę.

 

CHARAKTERYSTYKA WŁAŚCIWEGO UBIORU

 

„Nie został mi pokazany żaden konkretny styl, który stanowiłby dokładną zasadę, którą wszyscy musieliby się kierować odnośnie swojego ubioru (...) Nigdy nie została ustanowiona żadna starodawna reforma ubioru, określająca dokładny wzór, ale istniało jednolite świadectwo, spisane przez siostrę White, odnoszące się do fundamentalnych zasad, którymi powinni kierować się chrześcijanie w tej kwestii (...) Niech nasze siostry ubierają się prosto, co wiele z nich czyni, mając sukienki z dobrego materiału, trwałe, skromne, stosowne do tego wieku, i niech sprawy ubioru nie zajmują umysłu” (1T 718).

„Chrześcijanie nie powinni zadawać sobie bólu, czyniąc z siebie widowisko poprzez ubieranie się inaczej niż świat. Ale jeżeli idąc za swoim przekonaniem o obowiązku, jeśli chodzi o ubieranie się skromnie i zdrowo, przekonają się, że są niemodni, nie powinni zmieniać swojego stroju po to, aby stać się takimi jak świat, ale powinni przejawiać szlachetną niezależność i moralną odwagę, aby być w porządku, jeżeli cały świat różni się od nich. Jeżeli świat wprowadzi skromny, wygodny i zdrowy sposób ubierania się, który jest zgodny z Biblią, nie zmieni to naszego stosunku do Boga, czy do świata, jeżeli przyjmiemy taki styl ubierania się. Chrześcijanie powinni naśladować Chrystusa i dostosowywać siebie i swoje odzienie do Słowa Bożego. Powinni unikać skrajności. Powinni pokornie iść prostą drogą, nie zważając na pochwały, czy nagany i powinni trzymać się słusznych zasad ze względu na ich zalety” (1T 458).

Chrystus zawsze prowadzi nas do równowagi, czyż nie tak? Kiedy szukamy poznania woli Bożej poprzez osobiste studium i modlitwę, Bóg będzie przy nas, kierując tymi, którzy są szczerego serca, aby mogli znaleźć odpowiedź. Na przykład, Bóg pragnie, abyśmy zachowały równowagę nawet w kwestii długości naszych spódnic. Możemy przeczytać świadectwo, które sprzeciwia się obydwu skrajnościom: „Moje poglądy były obliczone na skorygowanie obecnej mody, bardzo długich spódnic ciągnących się po ziemi, jak również na skorygowanie bardzo krótkich spódnic do kolan, które są noszone przez pewną grupę. Ukazano mi, że powinniśmy unikać obydwu skrajności.” (1T 464). Zachęcam was do studiowania w celu odnalezienia równowagi odnośnie pytań, które możecie mieć teraz w tych specyficznych kwestiach odnośnie właściwego, niebiańskiego ubierania się i Bożej woli dla was.

Pamiętajcie, jeżeli moim rzeczywistym wewnętrznym okryciem jest Chrystus, wówczas mój zewnętrzny strój nie będzie sprzeniewierzający, pokazowy, wyrażający dumę lub wystawny. Będzie on raczej odzwierciedlał Chrystusa poprzez skromność, czystość schludność, porządek, dobry gust i prostotę, wszystko to zgodnie z światłem objawionym w Biblii. Jestem odpowiedzialna za światło, które znam, lub które mogłabym poznać. Będę poszukiwać Bożej woli, aby rządziła moim życiem ukierunkowując moje gusta w ubiorze. A Bóg obiecuje zmienić moje niewłaściwe gusta, o ile poddam się i podporządkuję Jego woli i łasce, aby mogła we mnie działać.

Zdecydowałam się przynieść wszystkie moje ubrania przed Chrystusa, aby uzyskać Jego zatwierdzenie oraz otrzymać wskazówki odnośnie tego, co jest dla mnie najlepsze i najwłaściwsze. Wówczas Bóg może świecić przeze mnie, manifestując wobec świata Chrystusową czystość, jak również zachęcając innych, którzy chodzą w prawdzie. Czy jest to coś, co chcielibyście czynić? To wewnętrzne pragnienie zmotywowało mnie, aby starać się usilnie o to, abym mogła stanąć przed Bogiem, jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie słowo prawdy (2Tym. 2,15). Czytam Słowo Boże, aby mój ubiór doprowadzić do zgodności z wolą Bożą. Czytam, aby zrozumieć, co Bóg mówi do mnie osobiście, zamiast odwoływać się do ludzkich interpretacji, które usprawiedliwiają się z oczywistego „Tak mówi Pan”. Decydowanie się na to, aby podążać za Bogiem, wymaga bycia samemu ugruntowanym w Jego Słowie, a nie w dzisiejszych tradycjach, zwyczajach lub modzie. Jak to działa w moim przypadku?

 

SPODNIE I KOBIETY

 

Kiedy czytam 5 Mojżeszową 22,5 jest tam napisane: „Kobieta nie będzie nosiła ubioru męskiego, a mężczyzna nie ubierze szaty kobiecej, gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni.” Jest to tak prosta prawda i tak łatwa do zrozumienia. Ale kiedy odłożyłam moje spodnie, aby nosić proste sukienki i spódnice, aby stać się taką kobietą, jaką powołuje mnie Bóg, abym była, wzbudziło to znaczną złość i niepokój u niektórych z moich chrześcijańskich sióstr, które znajdowały się blisko mnie. Wcale nie zmuszałam, czy nawet nie zachęcałam innych, aby czynili podobnie, po prostu sama w ciszy podążałam za Bogiem. Faktycznie, kilka z nich udzieliło mi rady podając argumenty i wymówki, dlaczego to już nie ma zastosowania dzisiaj. Jednak Bóg zachował zaszczepione w moim umyśle słowa: „Jestem ten sam wczoraj i dziś i na wieki”. Tak więc szukałam Bożej woli w modlitwie i dalszym studium. Czyniąc to, odniosłam silne wrażenie i studiując utwierdziłam się, że mój sposób postępowania był Bożą wolą dla mnie, i że powinnam iść za Bogiem w tym, co mówi Pan, a nie naśladować człowieka lub ludzki sposób rozumowania. Przeczytałam w 1 Tomie Świadectw na stronie 421 słowa: „Istnieje wzrastająca tendencja, aby kobiety upodabniały się, jak tylko to możliwe, w swoim ubiorze i wyglądzie do przeciwnej płci, aby styl swoich ubrań modelowały na sposób męski, ale Bóg nazywa to obrzydliwością. Bądźmy raczej kobietami przyozdobionymi skromnym strojem ze wstydem i wstrzemięźliwością.” Dzisiaj nadal nas to obowiązuje. Wówczas zapytałam samą siebie, czy te gładkie Lewisy lub obcisłe spodnie są wolą Bożą dla kobiet i dla mnie? A co z niechlujnymi, szerokimi spodniami, czy są one odzwierciedleniem schludności, porządku i czystości? Musimy nieustannie zadawać sobie pytanie z Dz.Ap. 9,6: „Panie, co chcesz, abym ja uczynił?” (BG)

Z pewnością niektórzy zapytają: „Czy nie ma miejsca dla spodni?” Moja odpowiedź brzmi: Pozostawmy każdemu przestrzeń, aby wzrastał w Chrystusie. Zachęcam moje siostry, aby szukały rady u Boga raczej, niż u człowieka. I idźcie, aby studiować z chętnym sercem, aby się uczyć dla samego siebie i unikać usprawiedliwiania siebie lub potępiania sióstr, które nie utrzymują takiej samej perspektywy jak ja. Idźcie, aby zobaczyć, co Bóg chce, abym ja uczynił. Zamiast potępiać lub wprowadzać niepotrzebne spory między sobą, pozwólmy każdemu przyjść przed tron łaski, aby Chrystus mógł pracować w sercu każdego z nas i w naszym życiu dzisiaj. Pamiętajcie, że Bóg pracuje nad każdym z nas. Bądźmy cierpliwymi jedni dla drugich. Skoro Jezus jest naszym Panem, naśladujmy Go i pozostawmy każdemu wolność, aby zdecydował o każdym szczególe w tej kwestii w swoim własnym sumieniu przed Bogiem.

Pamiętajmy, że pokusa naśladowania ubioru przeciwnej płci ma zastosowanie również do mężczyzn. Mężczyźni, wy również musicie ocenić z Bogiem swój sposób ubierania się. Dzisiaj istnieją: biżuteria, kolczyki, szale, kobiecy styl uczesania, żele i różne inne ozdoby dla mężczyzn podsycane przez modę. Niech każdy będzie świadomy i chroni się przed zakwasem służenia własnemu „ja”, które znajduje się w środku, i przed światową modą, która pochodzi z zewnątrz. Śpieszmy się szukać Bożej woli dla każdego z nas i podążajmy za Nim jakkolwiek poprowadzi nas w kwestii naszego ubioru.

Tak, smutno jest widzieć kobietę wyznającą chrześcijaństwo, jednakże w ubiorze sprzeniewierzającą się lub pojawiającą się w stroju męskim. Ale o ileż bardziej smutną rzeczą jest widzieć kobietę wyznającą chrześcijaństwo, ubraną w stosowny strój, materiał, wyglądającą właściwie, ale pozbawioną wewnętrznej cnoty Chrystusa! Pozbawioną mocy panowania nad sobą! Jej szorstka mowa, plotki, krytyczny duch odsłania jej nagość Chrystusa i jest dla niej tak niestosowna. Najgorszą rzeczą jest to, że niewłaściwie reprezentuje Chrystusa, podczas gdy sama twierdzi, że Go reprezentuje. Jej zewnętrzny strój daje wrażenie powierzchowności podobnej do Chrystusa, podczas gdy jej słowa i zachowanie zaprzeczają Mu. Jeżeli chcemy we właściwy sposób wpływać na innych, musimy posiadać zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny ubiór przedstawiający Chrystusową sprawiedliwość i czystość!

Musimy uświadomić sobie i rozważyć następujące słowa: „Dla wielu sprawy zewnętrzne stanowią całą istotę religii, a jednak widocznym będzie, że serce nie posiada autentycznej uprzejmości, która jedynie ma wartość u Boga” (TM 196). Niech będzie mówione o nas, że to, co zewnętrzne daje świadectwo zamieszkującego w nas Chrystusa, którym jesteśmy przyodziani.

 

STYLE MODY

 

Światowa moda może prowadzić do sprzeniewierzenia nie tylko poprzez tak oczywiste kwestie jak odsłanianie biustu, akcentowanie kształtów, krótkie spódniczki, wszystko to tak często występujące dzisiaj w ubiorze „wyznających” chrześcijan. Ale przyjrzyjmy się bliżej. Czy dzisiejsza moda, promująca styl ubrań od bardzo luźnych do obcisłych, nie pozwala mężczyznom zaglądać w twoje bluzki z luźnymi dekoltami, w twoje luźne rękawy lub na twoje krótkie bluzki odsłaniające brzuch? Czyż to nie prowadzi do sprzeniewierzenia i czyż nie pobudza u mężczyzn niskich namiętności podobnie jak wcześniej wspomniane rodzaje ubioru? Oczywiście, że tak! Musimy dostrzec przebiegłość szatana, zrozumieć, czym ona jest naprawdę, ponieważ on skutecznie posługuje się modą, aby ukrzyżować charakter chrześcijan i zniszczyć nas oraz innych, w środku i na zewnątrz.

Drugi aspekt mody: „Niech moda nie pochłania naszego czasu i środków. Jak wiele ubrań, gdyby nie to, że są w modzie, określono by jako nieskromne; jak wiele z nich uznano by za nieodpowiednie dla dystyngowanej, bojącej się Boga, szanującej się kobiety” (MH 290. Zobacz również 4T 647 i RH 17.11.1904).

Czy poświęcanie wiele czasu na przerzucanie nadmiernej liczby katalogów, kupić czy nie kupić, nie wkracza do naszych domów wbrew woli Bożej? Czy widzicie, że ta obfitość katalogów w naszych domach jest po prostu jak domowy deptak handlowy? Katalogi sprzedaży stają się „wyjściowymi” sklepami, wkraczającymi prosto do naszych domów. To wszystko jest obliczone na to, aby ukraść naszą ostatnią odrobinkę czasu i środków, i aby powstrzymać nas od spędzania tego potrzebnego czasu z Chrystusem na modlitwie lub czytaniu naszych Biblii. A co z przemierzaniem deptaków handlowych w poszukiwaniu właściwego koloru butów, aby pasowały do nowego koloru, który został dodany do naszej i tak już przepełnionej garderoby. Czy nie jest to w równym stopniu haniebnym zużywaniem naszego czasu i środków? Czy naprawdę potrzebujemy więcej? Czy wykorzystywanie naszego czasu i środków zostało przefiltrowane przez Chrystusa celem uzyskania Jego aprobaty? Musimy zapytać siebie zupełnie poważnie – dlaczego jest tak wiele deptaków handlowych i domów handlowych w Ameryce? Dlaczego jest tak wiele małych sklepików? Czy nie chcemy zbyt wiele zagarnąć dla siebie, nawet poza naszymi potrzebami? Znowu musimy zadać sobie pytanie z Dz.Ap. 9,6 (BG).

Czy dostrzegacie tu cel i zamiary szatana? Oczywiste jest to, że szatan podbił ten świat w niewolę. Jest to tak popularne miejsce! Lud Boży potrzebuje ostrzeżenia. Moda wciąż jeszcze pochłania nasz czas i środki. Jej ciągła zmienność zachęca nas, aby gromadzić dla siebie daleko poza naszymi prawdziwymi potrzebami. Szatan chce utrzymać nas tak zajętymi w egoistycznej gonitwie za zakupami, aż będzie za późno, aby uzyskać zbawienie, aby mieć wystarczająco czasu na to, aby uczyć się, jak ubrać się w Chrystusa, zamiast ubierać się w modę. Co życie Jana Chrzciciela powiedziałoby o naszym nieumiarkowaniu? Tak, jest to nagana, ale jego życie jest bardzo potrzebną naganą, aby miłościwie uczulić nas na sofistykę szatana, poprzez którą chce on doprowadzić do naszego zniszczenia, obecnego i wiecznego. Podziękujmy życiu Jana, które budzi nas, abyśmy już więcej nie wybierali życia zgodnego z modą, ale zgodnego z zasadami. Pokutujmy i powiedzmy z całą uczciwością: „Panie, przebacz mi, teraz widzę to bardzo jasno. Przez łaskę chcę, aby mój ubiór od dziś już zawsze odzwierciedlał Chrystusa. Ukarz mi błędy moich dróg i ucz mnie ufać i naśladować Cię. Wybieram przyodzianie się w Chrystusa, a Ty, jako mój Pan i Zbawiciel, kieruj mną przede wszystkim w moim wnętrzu, tak aby przez łaskę to, co zewnętrzne jeszcze pełniej odzwierciedlało Chrystusa.”

Z taką pokutą i zobowiązaniem nasz ubiór zmieni się i reprezentować będzie duchowe samo-wyrzeczenie, skutecznie działające w nas. Jak może wyglądać taki ubiór? Ja widzę tu kilka ulubionych wybranych kolorów, które współgrają ze sobą. Cechą charakterystyczną tej garderoby, na każdą porę roku, jest staranne planowanie i ścisłe rozróżnienie pomiędzy tym, co lubimy, a tym, czego potrzebujemy. Ja widzę około trzech lub czterech bluzek roboczych, trzy bluzki dresowe, trzy bluzki codzienne. Skromna liczba spódnic, aby sprostać zmieniającym się potrzebom naszego życia, ale aby nie było to nieumiarkowane. Kilka dobrze dobranych sukienek, ale też tylko tyle, ile faktycznie potrzebujemy, a nie tyle, ile chcemy. Samo-wyrzeczenie jest tu rzeczą charakterystyczną. To dużo, nieprawdaż? Odkryjecie, że nawet z tą prostą, skromną garderobą, trzy albo więcej lat upłynie, zanim je zedrzecie. Zdumiewające, prawda? Wiecie, Amerykanie dzisiaj nie zdzierają swoich ubrań, oni mają w zwyczaju raczej nudzić się nimi, ponieważ jest ich tak dużo. Ta dyscyplina znacząco uprościła moje życie. Ciągle traciłam czas na męczące gromadzenie dla siebie i nadmierne folgowanie sobie w kwestii mojego ubioru. Cóż to był za ciężar, i tak naprawdę nigdy nie czułam się usatysfakcjonowana większą ilością. Czy niektórzy z was nie mogliby nawet żyć w mniejszym domu i żyć dobrze mając mniejszy dochód, gdyby tylko zastosowali się do tej zasady? Gdy tylko raz wprowadzi się w życie tą zasadę posiadania skromnej garderoby, jedynym potrzebnym zakupem stanie się wymiana ubrania takiego czy innego w momencie, kiedy będzie już znoszone. Jakież to jest proste! Upraszczać, upraszczać, upraszczać – cóż za błogosławieństwo wypływające z zastosowania się do Bożych dróg.

Będąc zbawioną w tej sprawie, zaczęłam spędzać więcej czasu z moim Panem i Zbawicielem przy Jego Słowie, modląc się i rozmyślając nad tym, jak może mnie On zbawiać dalej. To mądre wykorzystywanie mojego czasu pozwala Bogu przekształcać moje serce od służenia sobie do świętości. To tutaj Bóg ubiera mnie w Chrystusa wewnątrz i na zewnątrz. Jego łagodny i cichy duch będzie dla wszystkich dowodem na to, że spotkałam dziś Jezusa. „Bóg jest autorem wszelkiego prawdziwego piękna, i tylko wtedy, gdy upodobnimy się do Jego ideału, zbliżymy się do poziomu prawdziwego piękna” (MH 292). Z Chrystusem, który mieszka w nas i nas prowadzi, jesteśmy piękni w naszych myślach, słowach, uczynkach i ubiorze. Dziękuję Ci Panie, że uwolniłeś mnie od harówki związanej z modą. Och, cóż za miłość!

Przypominam sobie żywo radość, której doświadczyłam, kiedy zaczęłam dostrzegać to prawdziwe piękno, którym Chrystus pragnął mnie przyodziać, o ile zgodzę się współpracować z Nim i pozostawać w duchowej wspólnocie. Pragnęłam ubrać się w Chrystusa. On poprosił mnie o współpracę w zreformowaniu mojego ubioru poprzez praktykowanie samo-wyrzeczenia, poprzez zdecydowane odwrócenie się od złych nawyków i nauczenie się przyjmowania nagany i poprawek. Radośnie zabrałam się do uczynienia koniecznych zmian w mojej garderobie. Zamieszkujący wewnątrz Chrystus obdarzył mnie mocą i łaską, aby dostosować się zewnętrznie w tym procesie zmian. Wzięłam ze sobą Jezusa i On spojrzał na każdy element mojej garderoby z aprobatą lub dezaprobatą. Byłam napełniona silnym poczuciem odpowiedzialności i pragnieniem od Niego, aby podobać się Bogu, a nie człowiekowi. Niektóre rzeczy łatwo było odstawić, a niektóre ciężko. W jednym przypadku okazało się to walką z własnym „ja”, gdyż Pan posłużył się moim mężem, aby pokazać mi Swoją wolę dla mnie. Własne „ ja” nie chce umierać! Wiecie, co mam na myśli? Odkryłam, że czas z spędzony z Bogiem zmienił mnie i ujarzmił moje wnętrze, i wcześniej czy później nawet moje emocje i gusta zostały zmienione na czystsze style. Prawdziwe poddanie Bogu i prowadzenie przez Boga mojego męża, okazało się odnowieniem dla mnie. Mój Bóg był teraz Zbawicielem i Panem mojej garderoby. Jakąż radością jest pokój, który Bóg czyni poprzez nas widocznym, kiedy tylko poddamy się i pozwolimy Mu zmieniać nasze serca i życie.

 

BAWEŁNIANA TKANINA

 

Jak istotna jest, w moim chrześcijańskim marszu, kwestia tkanin, z których uszyte są moje ubrania? Czy bawełna jest jedynym włóknem uznawanym przez niebo? Ośmielam się powiedzieć „nie”. Jeżeli chcesz nosić bawełnę, noś bawełnę. Ale bądź świadom tego, że bawełna nie może być czyniona testem tego, czy jesteśmy chrześcijanami, tak samo jak mówienie językami nie potwierdza naszego związku z Chrystusem. Podczas gdy istnieją pewne fizyczne korzyści przemawiające za noszeniem ubrań z naturalnych tkanin, które oddychają, musimy sobie uświadomić, że bawełna jest tylko jedną z wielu tkanin, które oddychają i również spełniają niebiańskie standardy. Musimy zrozumieć, że bawełna nie zbawi nas, podczas gdy włożenie na siebie Chrystusa może nas zbawić!

Oczywiście oddychanie jest ważne! Ale o ileż bardziej istotne i niezbędne dla naszego życia i dla zdrowia naszego ciała, umysłu, a szczególnie dla duszy jest „oddychanie Chrystusem”! O ileż bardziej istotną rzeczą jest to, aby nauczyć się, jak posiadać ten żywy, niezbędny związek i duchową łączność z Chrystusem tak, aby nasze dusze mogły oddychać niebiańską, życiodajną atmosferą łaski. Bez tego zasadniczego, ciągłego trwania Chrystusa w nas nie mamy życia, ani oddechu, aby żyć życiem dobrych uczynków. Chciałabym, abyśmy zrozumieli, że o wiele bardziej istotne jest właśnie to, a nie kwestia noszenia tylko i wyłącznie bawełny! Bawełna, choć dobra sama w sobie, nie może zbawić mnie od moich grzechów, ani okrywanie się nią nie może zapewnić mi wstępu do nieba. Ona nie może zmienić mojego charakteru. Chrystus mieszkający we mnie może zbawić mnie od moich grzechów. Chrystus zdobył dla mnie szatę sprawiedliwości, która utkana jest z włókien niebiańskich, a nie z tych, które wynalezione zostały przez człowieka. On zdobył dla mnie również wstęp do nieba i przyprowadzi mnie tam ze sobą, jeżeli poddam moje „ja” i pozwolę Mu, aby mnie odział. Ta szata będzie moją, jeżeli nauczę się współpracować w bezwzględnym posłuszeństwie i nauczę się tego, jak przyodziewać się w Chrystusa zupełnie. W tym okryciu nie może być żadnego włókna ludzkiego egoizmu. To właśnie tutaj musimy dokładnie doświadczać samych siebie, a te egoistyczne włókna muszą zostać porzucone i zastąpione przez włókna Chrystusowej jedności, duchowego związku i dobrych uczynków. Nie osądzajmy jeden drugiego na podstawie tego, jakie materiały nosimy na zewnątrz. Niech bawełna nie pochłania naszego czasu, środków i myśli. Skupmy się raczej na Chrystusie i niech On będzie w centrum. Jakie istnieje niebezpieczeństwo w związku z wypowiadaniem sądu na podstawie zewnętrznych materiałów? Biblijna zasada, którą odnajdujemy w Ew. Mateusza 23,24-26 mówi: „Biada wam (...) obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości.” Tacy właśnie możemy być w naszym ubiorze! Widzę śliczną małą dziewczynkę, pięknie wystrojoną w bawełniane ubranie, aż do koniuszka włosów ze śliczną kokardą. Siedzi w kościele cicho do momentu, gdy ktoś sprzeciwi się jej woli. Wówczas widzimy pozbawione szacunku spojrzenia, słowa i czyny. Kłamliwe, kłótliwe usta ujawniają niepohamowany egoizm znajdujący się wewnątrz, w jej sercu. Czy jest ona ubrana ku chwale Bożej, czy też ogołocona jest z Chrystusa? Ona jest ogołocona z Chrystusa. Wygląd zewnętrzny wyznawał czystość, ale wnętrze jest jej pozbawione. Czy ja mówię, aby nie ubierać naszych dzieci w ten sposób? Nie! Powinniśmy tak czynić, ale nie pozwólmy na to, aby inna praca pozostała niewykonana. Ta cała, zbyt często występująca scena przysparza bólu każdemu szczeremu chrześcijańskiemu sercu, szczególnie sumiennym rodzicom. Ja zalecam matce, aby podejmowała konieczny wysiłek w celu pokazania swojego dziecka na zewnątrz w prostocie, skromności i czystości. Ale nie możemy zaniedbywać kształtowania i ćwiczenia woli, ani zaniedbywać wewnętrznego przyozdabiania się w Chrystusa. Czyż nie tak?

My, jako rodzice, musimy osobiście zrozumieć, doświadczyć i zademonstrować to, jak należy poddawać naszą wolę Chrystusowi, zanim będziemy mogli kształcić umysły naszych dzieci i ćwiczyć ich wolę w tych żywotnych podstawach, związanych z tym, jak być przyodzianym życiem pochodzącym od Chrystusa, które uzdolni je do tego, aby żyć właściwie i ubierać się właściwie. Niech nasze zewnętrzne odzienie wypływa z naszego wewnętrznego przyodziania się w Chrystusa. Wprowadźcie na tron Chrystusa, a potem przyjdzie ubiór.

Błagam was, abyście podążali za Chrystusem, a nie za człowiekiem, aby określić zmiany, do poczynienia których wzywa was dziś Bóg, jakiego rodzaju tkaninami macie okrywać wasze zewnętrzne ciała, jak również w każdym innym aspekcie ubierania się dla Jezusa. Ta decyzja musi pochodzić od Boga, Jego Słowa i was, w tej skrytej komorze waszego życia modlitewnego. Ale usilnie upominam was, abyście nie zwlekając poszukiwali tego, aby Chrystus żył w was. Jest to sprawa najwyższej wagi i to doprowadzi was, w waszych poszukiwaniach, do prawdziwej niebiańskiej zewnętrznej i wewnętrznej ozdoby. Jeżeli brakuje tej wewnętrznej lub jest ona zaniedbywana, wówczas cały zewnętrzny ubiór jest próżnością i nie podoba się Bogu. Bóg chce całego naszego serca. Potrzebujemy, aby Chrystus zamieszkał w nas po to, aby wpływać na nasze wewnętrzne „ja” i zbawić je najpierw, abyśmy zostali uzdolnieni do przyodziania się w Chrystusa również zewnętrznie. W tą skromną, życiodajną szatą dobrych uczynków. Nasz charakter jest naszą szatą i codziennie powinien być doświadczany, czy każde włókno naszego życia pochodzi od Boga, czy od naszego „ja”. Kto jest naszym Panem? Jest to w rzeczywistości najważniejsza rzecz w Bożym Prawie, czyż nie tak? To musi być czynione, a inne sprawy nie mogą być zaniedbywane. Ostrzegam was, abyście w tym żywotnym aspekcie waszego życia podążali za Bogiem, a nie za człowiekiem, zwyczajem lub tradycją. Jakie włókna lub drogi mojego chrześcijańskiego marszu muszą zostać zastąpione przez włókna i drogi porządku niebiańskiego? Czy gniew i irytacja rządzi mną w moich relacjach z małżonkiem, dziećmi lub przyjacielem? Te egoistyczne włókna i drogi mogą i muszą zostać zastąpione nową, Chrystusową naturą, rządzącą w mądrości, miłości i samokontroli. To jest to prawdziwe pytanie, które powinno zostać zadane w kwestii włókien, które powinienem nosić.

Drodzy przyjaciele, rozważmy koszty tego wewnętrznego piękna, odpoczynku i pokoju, które Bóg pragnie w nas włożyć. To może zostać nabyte naszym czasem, duchowym związkiem z Bogiem oraz prawymi uczynkami naszej woli w poddaniu się Bożej drodze i woli, ponad moimi egoistycznymi skłonnościami. To zupełne poddanie serca wymaga zarówno słuchania jak i czynienia. Wymaga to więcej czasu, niż przypuszczamy, a więc zacznijmy natychmiast „odkupywać nasz czas, gdyż dni są złe”. Jest to najlepsza lokata naszego czasu i środków teraz i na wieczność. Załóżmy na siebie Chrystusa w naszym wnętrzu, aby Chrystusowe piękno mogło zostać zamanifestowane w prawdzie wobec wszystkich, którzy znajdują się wokół nas, poprzez to jak się ubieramy, co mówimy i co czynimy. To obwieszcza wywyższonego w naszym życiu Chrystusa. Chwała niech będzie Bogu, gdyż to On, poprzez Chrystusa, zbawia nas od pułapki i harówki związanej z modą i zwyczajami. Bóg pozostawił nam wybór. Co uczynimy?

 

 

Sally Hohnberger